niedziela, 5 listopada 2017

Argentyna w rytmie tanga




Naszą podróż palcem po mapie Argentyny rozpoczęliśmy od łyku yerba mate, czyli herbatki z ostrokrzewu paragwajskiego, która w Argentynie i w sąsiadującym z nią Paragwaju jest napojem narodowym. Trudno się temu dziwić czytając o jej licznych zaletach dla zdrowia, od zawartości wielu witamin po likwidację zmęczenia, poprawę krążenia i wzmocnienie zębów. Zgodnie z tradycją picie yerba mate jest podobne do palenia fajki pokoju. Służy do tego specjalne drewniane naczyńko z metalową rurką z filtrem zwane "bombilla" lub "zapallo". Informacje na temat picia yerba mate uzyskaliśmy na jesiennym pikniku w naszej okolicy, a także zaczerpnęliśmy je z książki Martyny Wojciechowskiej "Argentyna".


Za nim wyruszyliśmy na "podbój" Argentyny, jako wytrawni podróżnicy, sprawdziliśmy i uzupełniliśmy mapę ("Mój atlas świata z naklejkami" Wydawnictwa Olesiejuk). W ten sposób kolejne nalepki pojawiły się na kontynencie południowoamerykańskim (Kolumbia awansem sygnalizując już kolejną podróż :))


Ogólne informacje i ciekawostki sprawdzaliśmy w "Atlasie świata dla dzieci" Wydawnictwa Omnibus. 


 Bardzo dobrym uzupełnieniem powyższej lektury jest "Atlas zwierząt dla dzieci" z serii Centrum Edukacji Dziecięcej. 



Nieodłączną pozycją każdej naszej podroży jest seria MikiGeo, Wydawnictwa DeAgostini.



Ciekawostki, komiksy i zagadki przeprowadziły nas  sprawnie przez podstawowe informacje o tym pięknym kraju. 









W naszej książkowej części podroży (nie po raz pierwszy) towarzyszyła nam bardzo ciekawa seria "Wielki Rajd dookoła świata" 


Dzięki ładnym, kolorowym ilustracjom, dużej czcionce i licznym ciekawostkom córka sięga po tą  książkę bardzo chętnie.  




 Poniżej tancerka w stroju do tanga. 


Choć informacje na temat narodowego tańca argentyńskiego wzbudziły duże zainteresowanie, to jednak prawdziwą ekscytację wywołały ciekawostki o gauczach i ich koniach, z którymi się nie rozstają.




Poszukując dalszych interesujących wiadomości na temat kraju gauczów trafiliśmy na wcześniej wspomnianą "Argentynę" Martyny Wojciechowskiej.



Nabraliśmy apetytu czytając o specjalnościach kuchni argentyńskiej i bardzo nam się spodobały jej powiązania z kuchnia włoską, mniej już informacje na temat wysokiej ilości spożywanej wołowiny i steków. Tradycyjna kuchnia argentyńska została nam jednak kompletnie obrzydzona gdy doczytaliśmy jedzeniu byczych jąder i o tym, jak Martyna próbowała krowich flaków i podsumowała to doznanie stwierdzeniem: "No to już wiem, jak smakuje kupa." :)



To, co w Argentynie na pewno zachwyca, to cuda przyrody. W książce znaleźliśmy ranking 10 takich miejsc, a wśród nich dwa według nas najpiękniejsze: Wodospady Iguazu, które można podziwiać oglądając galerie zdjęć na przykład autorstwa wmp57 (link powyżej) na zaprzyjaźnionym portalu Obieżyświat.org oraz lodowiec "Perito Moreno".  





Lodowiec Perito Moreno podziwialiśmy oglądając galerię zdjęć,  której autorką jest sona_dora.

„Perito Moreno” to jeden z najsłynniejszych i najwyższych lodowców świata. Długi na jakieś 5 km, wznoszący się na 60 – 70 m, w zależności od sezonu, ponad turkusową taflę Lago Argentino, przytłacza ogromem poszarpanych pionowych ścian wyglądających jakby starały się rozorać niebo. Co chwilę przeszywający huk pękającego lodu przetacza się przez dolinę i potężna masa lodu, wpada z olbrzymim pluskiem w otchłań jeziora, a błękitny lód rozpada się na miliony bryłek pokrywając taflę wody.
Dowiedzieliśmy „cielący się” (czyli dzielący się) lodowiec można oglądać co 3-4 lata i mamy nadzieję i że i nam kiedyś się uda zostać naocznymi świadkami takiego widowiska
 
 
Jeszcze jedno miejsce, które trzeba zobaczyć według przewodnika, to "Cuevas de las Manos", czyli odbite ok. 9 tys. lat temu w jaskiniach w Patagonii dłonie Indian z plemienia Tehuelchów.  



Córka też jakiś czas temu odbijała swoją dłoń na ścianie, ale nie było to ani tak dawno temu, ani w jaskini :) Farbą niestety nie była mieszanka tłuszczu gwanaco i czerwonej ziemi (jak u Indian), tylko kolorowe farby, które zapewne nie mają szans przetrwać tak długo. 




Z jaskiń Patagonii wracamy na jej rozległe przestrzenie, by się zachwycać tym, co musi zafascynować każdego miłośnika koni: wspaniałe wierzchowce, południowoamerykańscy kowboje, którzy potrafią zaklinać konie, opanować stada pędzonego bydła i wykazać się niesamowitą zręcznością w grze w kaczkę. To wszystko robi wrażenie. Wśród gauczów pojawiają się także kobiety gaucze. Jedną z nich jest opisana w książce i widoczna na zdjęciu poniżej Edith.




 
Historia Edith, która świetnie sobie radzi jako gaucza, bardzo nam się podobała.
 



Po lekturze pełnej koni nastąpił czas tworzenia prac o końskiej tematyce :)











Idąc za wskazówkami do projektu o Argentynie sięgnęliśmy jeszcze do prehistorii, by za pomocą Wielkiej Księgi Dinozaurów odnaleźć te, które pochodzą z terenów zajmowanych dzisiaj przez ten kraj.









Najmniejszy z dinozaurów, wielkości psa, wzbudził największe zainteresowanie i został uwieczniony na rysunku.  
 




Kończąc podróż po Argentynie sięgnęliśmy po "Wierszownik z podróży dookoła świata" pełen zabawnych rymowanek.



 
Na zakończenie nie mogło też zabraknąć ognistego tańca.


Dalszy kurs obieramy na Ziemię Ognistą i na Wyspę Wielkanocną, ale o tym już w następnym poście o Polinezji.  




Wpis w ramach projektu Mali Podróżnicy  ARGENTYNA

1 komentarz: